*Roxanna*
Kurna. Jak on mógł mi się śnić? Przecież ja go nie nawidze. Wystawił mnie. To było dla mnie okrutne. Tom nie miał prawa. Czułam przeogromne upokorzenie. Tak właśnie, nie ból, wcale nie siedziałam i nie płakałam, tylko po prostu miałam do niego wielki żal. Ale on jeszcze będzie mój. A potem... Z moich przemyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Zorientowałam się, że byłam w piżamie. No trudno. Narzuciłam na siebie szlafrok i krzyknęłam:
-Już idę! - podeszłam do drzwi. Uchyliłam je.
-Cześć Roxanna, mogę? - spytała się mnie Alice.
- Pewnie, rozgość się. - uśmiechnęłam się do przyjaciółki. Była dla mnie jedyna osobą. Jedyna ważną osobą. Była dziś ślicznie ubrana. Jej kruczo czarne włosy były spięte w koka przeplecionego warkoczykiem. Do niebieskich oczu dziewczyny, podkreślonych czarną kredką oraz muśniętych maskarą, idealnie pasowała jej miętowa, plisowana spódniczka. Czarny top odsłaniający lewe ramię Alice, posiadał nadruk z napisem Hope oraz glany określały charakter czarno włosej.
- Ej, pomóż mi wybrać coś do ubrania. - krzyknęłam wychodząc z łazienki, w której wykonałam wszystkie poranne czynności prócz ubioru. Co jak co, ale Alice to ma dobry gust.
- No dobra. Okej. - powiedziała i podeszła do mnie. Po jakiejś godzinie byłyśmy juz gotowe. Miałam na sobie czarne szorty, białe zakolanówki z dwiema czarnymi kokardkami oraz biały t-shirt z napisem Czarno na białym. Mój makijaż był ostry i czarny.
- Za pół godziny zaczynają się nam lekcje. Trzeba się powoli zacząć zbierać. -powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha.
- Stój. Mów mi tu zaraz co ci jest. - Alice złapała mnie za rękę. Odwróciłam wzrok. - No już, mamy mało czasu. - pośpieszała mnie .
- No bo... - wyjąkałam, a po policzku spłyneła pojedyncza łza.
-Chłopak? Nie przejmuj się, on nie jest tego wart. -przytuliła mnie do siebie. Czemu ona wszystko wie?-Okej. To w takim razie, po szkole nocowanko.
- Dobra. To u mnie. - wyszliśmy do szkoły. Razem z Alice uczmy się w liceum numer 34. Mamy po siedemnaście lat, więc chodzimy do klasy 2. Po lekcjach, tak jak zaplanowałyśmy poszliśmy do mojego malutkiego mieszkanka.
- Mów mi o nim wszystko co wiesz. Będzie łatwiej zaplanować zemstę. - powiedziała Alice, gdy usiadłyśmy na kanapie.
- Więc, w tygodniu uczy się w liceum numer 2. To jest gdzieś na drugiej stronie miasta. W weekendy pracuje w Hotelu 13. Wiesz w którym. Razem z nim jest jego dziewczyna Anna i jej przyjaciółka Liv. - powiedziałam.
- Okej, mam już plan. Na razie nic ci nie powiem, ale. ..- tajemniczo odezwała się Al.
- Spoczi! To co robimy? - spytałam.
- Oglądamy! -krzyknęła moja przyjaciółka. No i resztę wieczoru spędziłyśmy sśmiejąc się na kanapie przed telewizorem.
***********
I jest kolejny rozdział.
W nim poznajemy Roxi i jej koleżankę Alice.
Mam nadzieję, że się podoba.
Całuski
sobota, 27 grudnia 2014
piątek, 5 grudnia 2014
Rozdział XII "... aż ona ci wybaczy "
*Victoria*
-Czemu ta zupa na mnie wybuchła?!-krzyknęłam.
-Nie bój się, ja to posprzątam...-powiedział Flo.
-Pomogę- powiedziałam niezgodnie z moją naturą. - A może po pracy pójdziemy razem do kina?- spytałam.
-Jasne!
*Tom*
Chciałem jej powiedzieć o tym. O mnie i o Roxannie. Ale jak ona nie chce słuchać... Jak ma mnie w dupie! Ile razy można ją przepraszać. Po prostu nie wytrzymuję. Chciałbym wyjść z Hotelu, ale to w końcu moja praca...
-Może powinienem iść do Roxi...-powiedziałem cicho, ale chyba o pół tonu za głośno, bo:
-Nawet się nie waż! Wiesz jakbyś zranił tym Anne?!
-Liv...- obróciłem się w stronę przyjaciółki.
-Nie Tom. Idź ją przeprosić. Jeszcze raz i jeszcze raz, aż ona ci wybaczy. Przecież wiem, że ona ci się podoba.- Liv nie dawała za wygraną.
-Masz mocny charakter.-stwierdziłem.
-I oboje o tym wiemy. - powiedziała i popchnęła mnie w kierunku pokoju dziewczyn. Nieśmiało zapukałem do drzwi. Czemu ja to robię?
-Proszę- usłyszałem. Wszedłem. - To ty...- powitała mnie chłodno Anna.
-Nie chcesz to nie.
-Stój. Nie odchodź!- krzyknęła, gdy już byłem w drzwiach. - Usiądź tu, koło mnie, porozmawiajmy, o tym co się stało.
-Dobrze.
-Chciałabym cię przeprosić....- wyszeptała Anna.
-Za co? - byłem naprawdę zszokowany. Za co ona może mnie przepraszać?!
-Za to, że oskarżyłam cię bezpodstawnie o zabójstwo Sebastiana. Ale to było tak jakby we mnie były dwie Anny. I zupełnie czego innego chciały...- tłumaczyła się.
-Nie mam ci tego za złe - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Uśmiechnęła się. Tak! Doprowadziłem do jej uśmiechu. Do twarzy jej w nim.
*Roxanna*
-Halo, Tom. Możesz rozmawiać?
-No nie bardzo- rozbrzmiał głos w słuchawce.
-Musimy się spotkać, KOCHAM CIĘ!- wyznałam mu swoje uczucia. Nawet nie wiem dlaczego i wątpię, żeby to było kłamstwo.
-Ale ja jestem szczęśliwy z kimś innym.-tych słów najbardziej się bałam. Pobiegłam do łazienki. Wzięłam moją maszynkę do golenia. Polała się krew.
Podniosłam się z łóżka. O kurna. On mi się śnił. To nie możliwe. Przecież ja się w nikim nigdy nie zakochałam, a na pewno nie w nim.
*********************
Proszę oto i rozdział.
Czekam na komy
-Czemu ta zupa na mnie wybuchła?!-krzyknęłam.
-Nie bój się, ja to posprzątam...-powiedział Flo.
-Pomogę- powiedziałam niezgodnie z moją naturą. - A może po pracy pójdziemy razem do kina?- spytałam.
-Jasne!
*Tom*
Chciałem jej powiedzieć o tym. O mnie i o Roxannie. Ale jak ona nie chce słuchać... Jak ma mnie w dupie! Ile razy można ją przepraszać. Po prostu nie wytrzymuję. Chciałbym wyjść z Hotelu, ale to w końcu moja praca...
-Może powinienem iść do Roxi...-powiedziałem cicho, ale chyba o pół tonu za głośno, bo:
-Nawet się nie waż! Wiesz jakbyś zranił tym Anne?!
-Liv...- obróciłem się w stronę przyjaciółki.
-Nie Tom. Idź ją przeprosić. Jeszcze raz i jeszcze raz, aż ona ci wybaczy. Przecież wiem, że ona ci się podoba.- Liv nie dawała za wygraną.
-Masz mocny charakter.-stwierdziłem.
-I oboje o tym wiemy. - powiedziała i popchnęła mnie w kierunku pokoju dziewczyn. Nieśmiało zapukałem do drzwi. Czemu ja to robię?
-Proszę- usłyszałem. Wszedłem. - To ty...- powitała mnie chłodno Anna.
-Nie chcesz to nie.
-Stój. Nie odchodź!- krzyknęła, gdy już byłem w drzwiach. - Usiądź tu, koło mnie, porozmawiajmy, o tym co się stało.
-Dobrze.
-Chciałabym cię przeprosić....- wyszeptała Anna.
-Za co? - byłem naprawdę zszokowany. Za co ona może mnie przepraszać?!
-Za to, że oskarżyłam cię bezpodstawnie o zabójstwo Sebastiana. Ale to było tak jakby we mnie były dwie Anny. I zupełnie czego innego chciały...- tłumaczyła się.
-Nie mam ci tego za złe - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Uśmiechnęła się. Tak! Doprowadziłem do jej uśmiechu. Do twarzy jej w nim.
*Roxanna*
-Halo, Tom. Możesz rozmawiać?
-No nie bardzo- rozbrzmiał głos w słuchawce.
-Musimy się spotkać, KOCHAM CIĘ!- wyznałam mu swoje uczucia. Nawet nie wiem dlaczego i wątpię, żeby to było kłamstwo.
-Ale ja jestem szczęśliwy z kimś innym.-tych słów najbardziej się bałam. Pobiegłam do łazienki. Wzięłam moją maszynkę do golenia. Polała się krew.
Podniosłam się z łóżka. O kurna. On mi się śnił. To nie możliwe. Przecież ja się w nikim nigdy nie zakochałam, a na pewno nie w nim.
*********************
Proszę oto i rozdział.
Czekam na komy
Subskrybuj:
Posty (Atom)