sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział XV "Uciekaj!"

*Liv*
Po filmie wraz z Tomem odprowadziliśmy Annę do domu.  Mieszkała zaraz przy kinie.
- Musimy porozmawiać. - zwróciłam się do niego, gdy zostaliśmy sami.
- Co jest? - spytał niewiadomy połowy z dzisiejszych wydarzeń.
- Bo w autobusie...- zaczęłam,  a on chyba odruchowo złapał się za policzek. - Bo tam była Roxanna.
-Acha,  co z tego? - zaśmiał się Tom.  Bardzo sztucznie.
- Bo ona i jej przyjaciółka mają jakiś plan.  No wiesz,  aby cię zniszczyć. - powiedziałam,  a on zaśmiał się jeszcze raz,  tym razem tylko po to by zamaskować jakieś uczucie.
- Stać! Ręce do góry. - krzyknął ktoś za naszymi plecami. Popatrzyliśmy na siebie i przyśpieszyliśmy krok. - Nie słyszycie? - spytał ten sam głos,  a po chwili usłyszałam jak ktoś za nami biegnie.  Tom popchnął mnie gwałtownie w bok i krzyknął "Uciekaj!". Zamaskowany mężczyzna rzucił się na Toma ,  który jeszcze raz krzyknął do mnie to samo. Kurcze,  że też byliśmy w tej ciemnej uliczce prowadzącej do mojego domu. Wskoczyłam na drzewo, ułamałam kawałek gałęzi i pobiegłam w kierunku miejsca napaści.
- O Boże! - szepnęłam.
*Anna*
Jak fajnie,  że się wszystko zaczęło układać. Pogodziłam się z Liv... O! Właśnie dzwoni! Tylko gdzie jest ten telefon.  Piosenka Blank space , ustawiona do jej kontaktu cały czas dzwoniła,  a ja już przerzuciłam większość moich ubrań. Na chwilę muzyka się włączyła,  ale zaraz potem znowu zagrała. "Chce mi powiedzieć coś ważnego" , przeleciało mi przez myśl. Już wiem! Olbrzymim krokiem pokonałam odległość między mną a biblioteczką. Tak jak myślałam telefon służył za zakładkę w książce ostatnio przeze mnie czytanej.
- Halo! -krzyknęła Liv,  ale mój telefon właśnie się rozładował.
- Ughh! - warknęłam sama do siebie i- Gdzie jest ta głupia ładowarka!
- Coś się dzieje? - usłyszałam z dołu krzyk mojej mamy. Ruszyłam po schodach na dół z telefonem w ręce.  Niestety moja zwinność i szczęście opuściły mnie w tak ważnej chwili.  Telefon rozbił się o stopnie schodów. Mama zaraz zobaczyła ten nieszczęśliwy wypadek.
- Trzeci w tym miesiącu. - z nie zadowoleniem stwierdziła mama.
- Eh,  tym razem nie musimy kupować nowego...- powiedziałam,  wiedząc że mama i tak powie:
- A jak ja będę się z tobą kontaktować? - wymusiła uśmiech i kiwając głową udała się do kuchni.  Ja również niezadowolona wczołgałam się na piętro i mijając sypialnie mojej mamy,  weszłam do mojego pokoju . Usiadłam na łóżku,  wyjmując słuchawki z szafki nocnej.  Niestety przypomniałam sobie o wypadku na schodach.  Wyciągnęłam książkę z biblioteczki i pogrążyłam się w lekturze.
*Roxanna*
-To było świetne! - śmiałam się już od godziny.
- I ta dziewczyna! - wybuchła śmiechem Alice.
- Co planujesz dalej? - spytałam bardzo ciekawa odpowiedzi mojej przyjaciółki.
-Mój plan już trwa.








**********
Czytając ten rrozdział odczuwam lekki niepokój.
Nie wiem co o nim myśleć.
Całuski Marianna

czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział XIV "Przecież jest czerwiec. "

*Tom*
-No to co dziewczyny, jedziemy? -zwróciłem się do Liv i Anny. W końcu była niedziela wieczór. Jutro mamy lekcje. - Trzeba się powoli zacząć zbierać.
- Gotowe! - krzyknęły moje przyjaciółki, stając w drzwiach swojego pokoju.  W rękach trzymały każda po jednej torbie.
- Dajcie,  pomogę. - powiedziałem wyciągając ręce w ich stronę.
-Nie trzeba. - powiedziała Liv.  Pokazała palcem w kierunku drzwi. -Ruszajmy!
Poszliśmy we wskazanym przez dziewczynę kierunku. Gdy dochodziliśmy na  przystanek autobusowy, pojazd właśnie odjeżdżał.
- Kurcze! Dlaczego ten świat jest taki nie sprawiedliwy!  Będziemy teraz stać tu i marznąć. - dramatyzowała Liv.
- Przecież jest czerwiec. - stwierdziła Anna.  Liv się krótko zaśmiała.
- Spokojnie, następny autobus mamy za pół godziny. - stwierdziłem bez zapału  podchodząc do rozkładu jazdy.
- To co robimy ?- spytała Liv,  demonstracyjnie krzyżując ręce.
*Anna*
-Czy tam idzie Flo i Victoria? - zadałam pytanie raczej retoryczne.
- Czy oni trzymają się za ręce? - zwróciłana to uuwagę Liv.
- Wyczuwam tu...-zaczęłyśmy piszczeć.  Tom nam się ze śmiechem przyglądał.  Natomiast   obiekt,  a raczej obiekty naszego zainteresowania natychmiast oddzieliły swoje kończyny od siebie. Nadal szli obok siebie. Victoria podniosła rękę w geście przywitanie z nami.  Po krótkim czasie blondynka wraz z kucharzem doszli do przystanku. Oni również chodzili z nami do szkoły.
- Hej, gdzie jedziecie? - spytała Victoria.
- Do domów. A wy? - powiedziała ciekawa Liv , przyciągając słowo "wy".
- My idziemy...-nie dokończyła Victoria.
- Do kina.-powiedział za nią Flo.
- To może pójdziecie z nami?- zapytała wyraźnie zakłopotana Victoria. Kucharz po tym pytaniu natychmiast się zasmucił. Tom jakby to zauważył:
-Lepiej nie...
- Czemu?  Spokojnie wstaniesz jutro do szkoły. Idziemy z wami! - zwróciła się Liv najpierw do Toma,  a potem do Flo i Victorii.
- Liv...-próbowałam zmienić plany mojej przyjaciółki.
- To na co jedziemy? - nie dawała za wygraną Liv. - O autobus jedzie! - podeszła do jezdni i zaczęła machać ręką. Wsiedliśmy do prawie pustego pojazdu.  Byli w nim tylko dwaj młodzi mężczyźni,  miej więcej w naszym wieku.
- Ej mała! - krzyknął jeden z nich w kierunku Liv. Ona zignorowała zaczepkę. - Mowie coś do ciebie. - fuknął, a dziewczyna zajęła juz miejsce między mną a Tomem. Obok mnie siedziała Victoria,  a następnie Flo, zapatrzony w okno. Zorientowałam się, że przede mną stał ten chłopak, który wcześniej zaczepiał Liv.
- Dobra, idź sobie. - powiedziała Liv i odwróciła się w stronę Toma.
- Nie słyszałeś?  - zapytał okularnik.
- Oj uważaj bo dostaniesz. - fuknął chłopak. - Z Maksem nikt nie zadziera.
- To chyba będę pierwszy. - Tom wstał z krzesła. O nie!
-Tom,  odpuść. - odezwałam się niepewnie. Jednak było już za późno.  Tom miał odciśniętą pięść na policzku.
* Liv*
Kiedy ten Max uderzył Toma, chciałam się na niego rzucić. Lecz zauważyłam, że na początku autobusu siedzi ta sama dziewczyna, która była wtedy z Tomem. Obok niej siedziała jeszcze czarnowłosa przyjaciółka. Śmiały się z nas! Szybko wstałam, odepchnęłam stojącego nadal przy nas Maxa i udałam się w kierunku Roxanny.
- Nasłałaś go, prawda? - zwróciłam się do dziewczyny.
- A to tylko część naszego planu.- powiedziała ta jej koleżanka, po czym autobus się zatrzymał,  a one wysiadły.
- Bezczelność. - szepnęłam i wróciłam na swoje miejsce. Maxa już nie było.  Spojrzałam się na Annę.
- Wysiadł. - odgadnęła moje myśli.
- Kto... to był? - pierwsze słowo Victoria wypowiedziała niepewnie lecz pozostałe dwa całkiem pewnie.
- Nie ważne,  to na co idziemy? - natychmiast zmieniłam temat rozmowy. Muszę porozmawiać o tym z Tomem.
- ,, Wkręceni 2" - uśmiechnęła się Victoria.
- Dla mnie może być. - również się zaśmiałam.  Film minął w niezwykle miłej atmosferze.






******************
Dosyć długo pisałam ten rozdział.  No to mam nadzieję że się podoba.
Zapraszam Was na mojego bloga:
leonetta-miloscodpierwszegowejrzenia.blogspot.com
całuski Marianna