wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział III "Co panna ma w tym pudełku?"

*Anna*
-Proszę przestać się śmiać!!!-krzyknął pan Leopold. -Ile mam jeszcze czekać?! Panno Jung, czy to prawda co powiedziała panna Sonntag.?- spytał się mnie. Ja drżąca z rozpaczy pokiwałam głową.-Dziękuje to na tyle dzisiaj. Smacznego śniadania i do obowiązków, raz raz.- wyszedł. Siedzieliśmy, jedliśmy... Zjadłam pierwsza. Poszłam do pokoju, usiadłam na łóżku, położyłam się i głową uderzyłam w ścianę. Krzyknęłam. Tak bardzo bolało.
-Anna, co jest?- Liv wbiegła do naszego pokoju i usiadła obok mnie.
-Nie ważne... Już nic mi nie jest...- powiedziałam i wstałam. Zachwiałam się i znowu byłam zmuszona usiąść.
-No właśnie widzę.- powiedziała i pobiegła do kuchni. Wróciła z workiem lodu. Dała mi go, a ja delikatnie przyłożyłam go do swojej głowy.
-Dziękuje, a teraz możesz wyjść...
-Anno, ale ja z Tomem wtedy nie... - nie dałam jej dokończyć. Przecież Tom był moim chłopakiem, a ona przyjaciółką i... I zrobili mi coś tak okropnego... Nie chce jej słuchać. Wyszłam, bo ona nie zamierzała tego zrobić. Poszłam po wózek sprzątaczki. Zapukałam do pokoju 12 i krzyknęłam "OBSŁUGA!!!". Nikt się nie odezwał więc weszłam. W pokoju był bałagan. Zaczęłam sprzątać. Pościeliłam łózko. Na szafce leżał napiwek więc go wzięłam. No tak goście z tego pokoju dzisiaj wyjechali, zapomniałam. Obok szafki leżało coś jeszcze. Jakieś...RUSZAJĄCE SIĘ PUDEŁKO?! W nim coś jest! Otworzyłam je. Zobaczyłam słodkiego pieska. Moją pasją jest fotografowanie, więc wyciągnęłam mój telefon i zrobiłam mu zdjęcie. To szczeniak! Jak ktoś mógł go tu zostawić?! Zaopiekuje się nim. Będzie moim przyjacielem.
-Nazwę cię... Alik. Tak Alik.
Wysprzątałam cały pokój. Włożyłam psa znowu do pudełka i szybko chciałam się dostać do pokoju. Niestety...
-Co panna ma w tym pudełku?- pan Leopold stał tuż za moimi plecami i wyciągał ręce po pudełko.
-Emmm... Śmieci. Tak śmieci.- odpowiedziałam szybko i odeszłam. Mam teraz 2 godzinną przerwę. Pojadę do domu odnieść psa.
Poszłam na przystanek. Gdy dochodziłam autobus właśnie odjeżdżał.
-Niee!!! Stać!!!- ale nikt nie usłyszał. Na rozpisce było napisane, że następny za 5 minut. Okej poczekam.  Po czasie autobus przyjechał. Nie jechałam nawet długo, a pojazd zatrzymał się i z głośników usłyszałam komunikat:
-Przepraszamy za niedogodności, ale autobus się zepsuł. Drzwi są zamknięte-zablokowały się. Naprawa potrwa 3 godziny. Jeszcze raz przepraszamy.- i koniec.
-A gdzie są młotki bezpieczeństwa?!-krzyknął znajomy mi głos. Obejrzałam się. Za mną siedział Tom. Jednak młotków nie było. Alik zaczął skamleć. Zobaczyłam, że są uchwyty po młotkach ale narzędzi nie ma.
-To porwanie!!!- krzyknęłam. Ludzie się na mnie popatrzyli jak na wariatkę, a  Tom chyba zobaczył to co ja i krzyknął:
-Ona ma rację! Patrzcie na uchwyty po młotkach!!!


*****
Mam nadzieje, że się podoba. Czekam na szablon, myślę, że Wam się spodoba.
Rozdział dedykuje Asia,
dziękuje za pozytywny komentarz i mam nadzieje, że zostaniesz ze mną na dłużej :)
Marianna <3


1 komentarz:

  1. Nie mogę w to uwierzyć, że zostali porwani!!!!
    Słodki jest szczeniak którego znalazł Anna.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału mam
    nadzieję że pojawi się dość szybko.
    Pozdro.
    Dove

    OdpowiedzUsuń