sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział XIII "Hope"

*Roxanna*
Kurna. Jak on mógł mi się śnić? Przecież ja go nie nawidze. Wystawił mnie. To było dla mnie okrutne.  Tom nie miał prawa.  Czułam przeogromne upokorzenie.  Tak właśnie,  nie ból,  wcale nie siedziałam i nie płakałam,  tylko po prostu miałam do niego wielki żal.  Ale on jeszcze będzie mój. A potem... Z moich przemyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Zorientowałam się, że byłam w piżamie.  No trudno.  Narzuciłam na siebie szlafrok i krzyknęłam:
-Już idę! - podeszłam do drzwi. Uchyliłam je.
-Cześć Roxanna, mogę? - spytała się mnie Alice.
- Pewnie, rozgość się. - uśmiechnęłam się do przyjaciółki. Była dla mnie jedyna osobą. Jedyna ważną osobą. Była dziś ślicznie ubrana. Jej kruczo czarne włosy były spięte w koka przeplecionego warkoczykiem. Do niebieskich oczu dziewczyny, podkreślonych czarną kredką oraz muśniętych maskarą, idealnie pasowała jej miętowa, plisowana spódniczka. Czarny top odsłaniający lewe ramię Alice, posiadał nadruk z napisem Hope oraz glany określały charakter czarno włosej.
- Ej, pomóż mi wybrać coś do ubrania. - krzyknęłam wychodząc z łazienki, w której wykonałam wszystkie poranne czynności prócz ubioru. Co jak co, ale Alice to ma dobry gust.
- No dobra. Okej. - powiedziała i podeszła do mnie. Po jakiejś godzinie byłyśmy juz gotowe. Miałam na sobie czarne szorty, białe zakolanówki z dwiema czarnymi kokardkami oraz biały t-shirt z napisem Czarno na białym. Mój makijaż był ostry i czarny.
- Za pół godziny zaczynają się nam lekcje. Trzeba się powoli zacząć zbierać. -powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha.
- Stój. Mów mi tu zaraz co ci jest. - Alice złapała mnie za rękę. Odwróciłam wzrok. - No już, mamy mało czasu. - pośpieszała mnie .
- No bo... - wyjąkałam,  a po policzku spłyneła pojedyncza łza.
-Chłopak?  Nie przejmuj się, on nie jest tego wart. -przytuliła mnie do siebie.  Czemu ona wszystko wie?-Okej. To w takim razie, po szkole nocowanko.
- Dobra. To u mnie. - wyszliśmy do szkoły. Razem z Alice uczmy się w liceum numer 34. Mamy po siedemnaście lat, więc chodzimy do klasy 2. Po lekcjach, tak jak zaplanowałyśmy  poszliśmy do mojego malutkiego mieszkanka.
- Mów mi o nim wszystko co wiesz. Będzie łatwiej zaplanować zemstę. - powiedziała Alice, gdy usiadłyśmy na kanapie.
- Więc,  w tygodniu uczy się w liceum numer 2. To jest gdzieś na drugiej stronie miasta. W weekendy pracuje w Hotelu 13. Wiesz w którym. Razem z nim jest jego dziewczyna Anna i jej przyjaciółka Liv. - powiedziałam.
- Okej, mam już plan. Na razie nic ci nie powiem, ale. ..- tajemniczo odezwała się Al.
- Spoczi! To co robimy? - spytałam.
- Oglądamy! -krzyknęła moja przyjaciółka. No i resztę wieczoru spędziłyśmy sśmiejąc się na kanapie przed telewizorem.





***********
I jest kolejny rozdział.
W nim poznajemy Roxi i jej koleżankę Alice.
Mam nadzieję, że się podoba.
Całuski

piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział XII "... aż ona ci wybaczy "

*Victoria*
-Czemu ta zupa na mnie wybuchła?!-krzyknęłam.
-Nie bój się, ja to posprzątam...-powiedział Flo.
-Pomogę- powiedziałam niezgodnie z moją naturą. - A może po pracy pójdziemy razem do kina?- spytałam.
-Jasne!
*Tom*
Chciałem jej powiedzieć o tym. O mnie i o Roxannie. Ale jak ona nie chce słuchać... Jak ma mnie w dupie! Ile razy można ją przepraszać. Po prostu nie wytrzymuję. Chciałbym wyjść z Hotelu, ale to w końcu moja praca...
-Może powinienem iść do Roxi...-powiedziałem cicho, ale chyba o pół tonu za głośno, bo:
-Nawet się nie waż! Wiesz jakbyś zranił tym Anne?!
-Liv...- obróciłem się w stronę przyjaciółki.
-Nie Tom. Idź ją przeprosić. Jeszcze raz i jeszcze raz, aż ona ci wybaczy. Przecież wiem, że ona ci się podoba.- Liv nie dawała za wygraną.
-Masz mocny charakter.-stwierdziłem.
-I oboje o tym wiemy. - powiedziała i popchnęła mnie w kierunku pokoju dziewczyn. Nieśmiało zapukałem do drzwi. Czemu ja to robię?
-Proszę- usłyszałem. Wszedłem. - To ty...- powitała mnie chłodno Anna.
-Nie chcesz to nie.
-Stój. Nie odchodź!- krzyknęła, gdy już byłem w drzwiach. - Usiądź tu, koło mnie, porozmawiajmy, o tym co się stało.
-Dobrze.
-Chciałabym cię przeprosić....- wyszeptała Anna.
-Za co? - byłem naprawdę zszokowany. Za co ona może mnie przepraszać?!
-Za to, że oskarżyłam cię bezpodstawnie o zabójstwo Sebastiana. Ale to było tak jakby we mnie były dwie Anny. I zupełnie czego innego chciały...- tłumaczyła się.
-Nie mam ci tego za złe - odpowiedziałem  zgodnie z prawdą. Uśmiechnęła się. Tak! Doprowadziłem do jej uśmiechu. Do twarzy jej w nim.
*Roxanna*
-Halo, Tom. Możesz rozmawiać?
-No nie bardzo- rozbrzmiał głos w słuchawce. 
-Musimy się spotkać, KOCHAM CIĘ!- wyznałam mu swoje uczucia. Nawet nie wiem dlaczego i wątpię, żeby to było kłamstwo.
-Ale ja jestem szczęśliwy z kimś innym.-tych słów najbardziej się bałam. Pobiegłam do łazienki. Wzięłam moją maszynkę do golenia. Polała się krew.
Podniosłam się z łóżka. O kurna. On mi się śnił. To nie możliwe. Przecież ja się w nikim nigdy nie zakochałam, a na pewno nie w nim.








*********************
Proszę oto i rozdział. 
Czekam na komy

środa, 19 listopada 2014

Rozdział XI "Naprawdę?!"

*Anna*
-I tak to się mogło skończyć!-tymi słowami skończyła swoją historię. Opowiedziała to z takimi szczegółami!
-Myślisz, że on naprawdę mnie już nie...- przerwały mi otwierające się drzwi. Stał w nich Tom.
-Anno...
-Tomie...
-Liv! Ja też tu jestem- krzyknęła moja przyjaciółka - acha, okej rozumiem...-wyszła.
-Anno, ja naprawdę nic nie czuję do Roxanny. Nie mógłbym się z nią przespać, tak jak było w historii Liv. - tłumaczył się.- jednak muszę ci się przyznać, że w więzieniu, to znaczy w areszcie, ja... ja całowałem się z nią.- chyba z trudem przeszło mu to przez gardło.
-Nie musisz się mi tłumaczyć... Nie jesteśmy razem- opanowałam łzy i starałam się mieć poważną twarz.
-Ale ja chciałbym...
-Naprawdę?!-krzyknęła Liv przysłuchująca się całej tej rozmowie zza drzwi.
-Liv- krzyknęliśmy oboje.
-Dobra już dobra.-powiedziała wycofując się jak ninja.
-Więc wracając do naszej rozmowy...-zaczął Tom.
-Nie ma o czym rozmawiać.- powiedziałam, a on wyszedł. Czemu? O kurna! To musiało trochę inaczej zabrzmieć niż chciałam- Tom...-jęknęłam cicho.
*Roxanna*
Czemu on nie przychodzi? Wystawił mnie! Już ja się z nim policzę, nauczy się, że mnie się nie wystawia...
*Flo*
Urwanie głowy w kuchni... Victoria pomaga jak może, ale tylko pogarsza sytuacje... Jak ja sobie poradzę bez Lennego? Tak w ogóle dlaczego go nie ma? Tyle pytań, zero odpowiedzi.
-Flo!-krzyknęła Victoria.
-Tori!-odkrzyknąłem jej, ale chyba nie o to jej chodziło. Popatrzyłem się w jej stronę, a ona na twarzy miała moją pomidorową!
-Wiesz, że nie lubię jak się mnie tak nazywa...-powiedziała rozwścieczona.









*********************
Tak się prezentuje kolejny rozdział.
Jak widzicie Tomxany nigdy nie było, ale może...
No nie ważne. xD
Dziękuję bardzo za tamte 3 komcie i liczę na 4 xD
Całusy

piątek, 7 listopada 2014

Rozdział X "Jak on śmiał."

*Tom*
-Na obecną chwilę nie.-powiedziałem. Ona położyła ręce na moją klatkę piersiową. Zaczęła się przybliżać. Pocałowała mnie raz, ale tak namiętnie, że z wielką radością go odwzajemniłem. Położyła ręce na moich ramionach, a ja na jej biodrach.  Całowaliśmy się cały czas. Zaczęła rozpinać moją koszule. Oderwałem się od niej.
-Co nie chcesz?-spytała.
-Tutaj? Teraz?-zapytałem zdziwiony.
-Dobrze, jak tam uważasz.-odsunęła się ode mnie.- Jak wyjdziemy, to musisz przyjechać do mnie do domu.
-Mieszkasz sama?
-Tak, nie martw się.
*Lenny*
Pojechałem na komisariat. Wstydziłem się za to co zrobiłem. Wyjaśniłem sprawę komisarzowi. Jednak trochę to trwało, bo  przede mną przesłuchiwali jakąś dziewczynę. Mówili coś tam o narkotykach w jej torebce. Wypuścili ją, gdy powiedziała czyje one były. Po moich wytłumaczeniach komisarz poszedł po Toma i Liv, rozkuł ich, a mi założył na ręce kajdanki.
*Liv*
Czyli to Lenny... Chciałam się na niego rzucić! Jak on śmiał. Teraz z Tomem idziemy chodnikiem w stronę Hotelu 13. Do Toma podeszła jakaś dziewczyna i rzuciła się mu na szyję.
-To co idziemy? Kim jest twoja koleżanka?-pytała się go. Gdzie niby mają iść?!
-To jest Liv. - odpowiedział jej. Następnie zwrócił się do mnie i powiedział-To jest Roxanna.
-Idziesz do mnie?-spytała ta dziewczyna.
-Po pracy, okej?-odpowiedział Tom. Dlaczego on chce do niej iść?! Co z Anną?!
-Jasne słońce!-powiedziała Roxanna i pocałowała go. Oni mnie ignorują!-Do zobaczenia.
Odeszła. W ciszy poszliśmy na przystanek. W autobusie spytałam się go:
-Kto to był?
-Moja dziewczyna...
-Jak to?! A Anna?!
-Anna mnie nie kocha...
*Roxanna*
Przygotuje popcorn i jakiś film. Za chwilę Tom powinien przyjść. Mam nadzieję, że spędzę z nim cudowną i namiętną noc. O! Właśnie zadzwoniły drzwi. Już dawno się przygotowałam. W łazience schowałam sexowną bieliznę. A teraz miałam na sobie sukienkę z dużym dekoltem.
Otworzyłam drzwi. Stał w nich Tom. Przywitał mnie namiętnym pocałunkiem. Postanowiłam potrzymać go w napięciu - oderwałam się od niego i pobiegłam do salonu. On ruszył za mną, usiedliśmy na kanapie. Zaczęliśmy się całować. Zaczął mnie rozbierać a ja go. Już nie myślałam o tym co schowałam w łazience... Wiecie do czego doszło.


czwartek, 23 października 2014

Rozdział IX "Powiedz, masz może dziewczynę?"

*Liv*
Ciemny pokój. Ogromna cisza. Przerażający lęk. To wszystko co mnie otaczało... Boję się, boję się strasznie. Nie wiem co robić. Uciekać, czy zostać i poczekać aż sprawa się wyjaśni? Jestem przecież niewinna.
*Anna*
Skończyłam sprzątać przydzielony mi pokój. Postanowiłam, że poszukam Victorii i razem wyjdziemy na spacer z Alikiem. Poszłam do pokoju numer 9, gdzie powinna sprzątać teraz Victoria. Przed pokojem stał wózek sprzątaczki. Zapukałam i weszłam. Zobaczyłam... Zobaczyłam Victorie śpiącą na łóżku. Zastanowiłam się czy ją obudzić czy nie. Usłyszałam na korytarzu kroki, a zaraz potem znajomą melodyjkę, którą zawsze nucił sobie Jack.
-Victora, Victoria wstawaj!-szepnęłam.
-Mmmm, coo?-powiedziała zaspana rozciągając się.
-Jack tu idze!
Zerwała się bardzo szybko z łóżka. Usłyszałyśmy pukanie do drzwi, a zaraz potem wszedł Jack.
-Posprzątane?-spytał.
-No bo my właśnie...-zaczęłam.
-My właśnie kończymy, jeszcze tylko pościelić łóżko i mamy przerwę. Wyjdź!-stanowczo zakończyła blondynka. Jack speszony wyszedł z pokoju.-Dzięki Anno, uratowałaś mnie.-zwróciła się do mnie.
-Nie ma sprawy.-powiedziałam kończąc ścielić łóżko.- Idziemy na spacer z Alikiem?
-Chcee mi się spać...-powiedziała ziewając.-No, ale spacer dobrze mi zrobi!
*Tom*
Siedzę w dość dużej celi. Dwu osobowej. Nagle drzwi otwierają się. Wchodzi policjant, a za nim jakaś postać. To chyba dziewczyna, może Liv?
-Skończyły nam się miejsca w żeńskim areszcie. Ona "pomieszka" tu z Tobą.-powiedział funkcjonariusz jakby się tłumaczył. Dziewczyna weszła do celi. Światło padło na jej twarz. To nie była Liv.
Mimo tego, że była w celi uśmiechała się. Podziwiam. Miała piękne brązowe oczy.
-To miłej rozmowy.-powiedział policjant.-Spędzicie ze sobą dużo czasu.-wyszedł. Dziewczyna usiadła pod ścianą, naprzeciwko mnie.
-Jestem Roxanna. A ty?-spytała. Miała delikatny, lecz pewny siebie głos.
-Tom, miło mi Cię poznać.-odpowiedziałem. Rozmowa nam się nie kleiła. Siedzieliśmy bardzo długo w milczeniu. Nieśmiało zapytałem- Za co cię zamknęli?-myślałem, że nie będzie chciała odpowiedzieć ze wstydu, ale ona śmiało odpowiedziała:
-Znaleźli u mnie narkotyki, ale nie martw się to nie były moje. Po prostu ktoś mi je podrzucił.
Podeszła do mnie, usiadła mi na kolanach rozkrokiem.
-Powiedz, masz może dziewczynę?







**********
Tam tam tam xDDD
Nowa postać Roxanna. ;3 Mmmmmm
Jak rozdział? Podoba się?
Całusy Marianna <333


 

piątek, 19 września 2014

Rozdział VIII "Anna, co się stało twojemu bratu?"

*Anna*
-A skąd ty o nim wiesz?!- spytałam po raz drugi. On nie odpowiadał wszyscy się na niego patrzyli. Nawet Flo. Lenny był bardzo zamieszany. To podejrzane.
-Lenny?-spytała Victoria.-O co tutaj chodzi? Anna, co się stało twojemu bratu?- Victoria nie cichła. Teraz ja nie wiedziałam co powiedzieć. Okej, muszę skupić myśli. Wypadało by im powiedzieć...
-Victorio, możemy porozmawiać w pokoju?-spytałam. Spanikowałam. Miałam powiedzieć im a nie tylko Victorii. Ale no cóż...
*Victoria*
Poszłyśmy do pokoju.
-No więc, o co chodzi?-spytałam.
-Bo... Bo Sebastian nie żyje. Liv i Tom są oskarżeni o zamordowanie go.-powiedziała Anna jednym tchem.
-Boże! Anno!!! Jak to się stało?!- spytałam z niedowierzaniem. Po policzku Anny spłynęła jedna, a za nią kolejne łzy.Stałam z głupią miną. Nie mogłam uwierzyć w jej słowa. Podeszłam do niej i ją przytuliłam. Biedna Anna.
-Ale czemu nie powiedziałaś nam o tym?- spytałam po dłuższym czasie milczenia.
-Bo... bo się bałam... -powiedziała. Przytuliłam ją znowu.
-Możesz na mnie liczyć. Zawsze.- powiedziałam. Tak jej współczuje. Ciekawe czy Liv i Tom są słusznie oskarżeni.  Annie napewno jest strasznie ciężko...
-Victoria, Anna!!!-usłyszałam głos z korytarza. Wyszłyśmy z Anną z pokoju. Zobaczyłam pana Leopolda. - Gdzie wyście były?! Trzeba sprzątać pokoje, bo mamy dużo gości. Raz, dwa!!!
Wybiegłyśmy sprzątać. Anna pobiegła do pokoju 22 na górę, a mi zostały 12 i 9. Tak sprzątam dwa za karę. W końcu praca to praca...










**********************
No krótki, mi się nie podoba, a Wam?
Niedawno mijała 3 miesięcznica blogaaa.
Dziękuje, mam nadzieję, że będzie nas jeszcze więcej.
3 kom. ------> next

piątek, 5 września 2014

Rozdział VII "Przecież nic nie zrobiliśmy"

*Tom*
Wiem, że Anna nie chciała mnie wrobić. Gdyby chciała, już dawno by to zrobiła. Wiem, że to nie ona. Chyba... Nie nie mogę w nią zwątpić. Jestem w wozie policyjnym. Przed chwilą wyszedłem z autobusu. Widziałem, że autobus odjeżdża. Mam nadzieje, że Anna nie spóźni się do pracy. Po jakiś 30 minutach dojechałem na komisariat. Dwóch nietypowych, bo mało poważnych i strasznych policjantów, wprowadziło mnie do pokoju, w którym siedziała już Liv. Był tam z nią jeszcze jeden policjant.
-Witaj Tom. - zwrócił się do mnie. Następnie odwrócił się do policjantów- Możecie już iść.
Wyszli. Zostaliśmy we trójkę. Liv złapała mnie za rękę i przytuliła się do mnie.
-Boję się-wyszeptała.
-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Przecież nic nie zrobiliśmy...-powiedziałem, chociaż nie byłem tego pewny. Nic nie zrobiliśmy, ale jak my to udowodnimy? Usiedliśmy na krzesłach, które wskazał nam policjant. Zobaczyłem, że Liv trzyma w ręce papierek. To było chyba zdjęcie. Nie widziałem go całego, ale to był chyba Sebastian. Zapomniałem... Przecież Liv i on... No tak.
-Więc tak, jestem Victor Von Lippstein...-chciał coś jeszcze powiedzieć, ale Liv mu przeszkodziła.
-Von Lippstein?! Czy zna pan Victorie?
-Yyyy.... To nie jest wasza sprawa. Chciałem być miły, ale jak nie to nie. -stał się bardziej surowy.  Nie wiem czemu...
-Zna pan Victorie?-naciskałem.
-To ja tu zadaje pytania!-krzyknął. Zadzwonił jakimś dzwoneczkiem i do pokoju wbiegło 4 policjantów i nas wyprowadziło. Niestety Liv korytarzem poszła w prawo, a ja w lewo.
-Zrobię wszystko by nas wyciągnąć, obiecuje!-krzyknąłem.
*Anna*
Lenny spytał się mnie o coś na co nie miałam mu ochoty odpowiadać. Bo po co... Tom, by się ze wstydu spalił.
-Przepraszam Lenny, tego nie mogę ci powiedzieć.
-Czy to ma coś wspólnego z Sebastianem?-spytał. Zdziwiłam się, bo nikomu nie wspomniałam o śmierci Seby. Nikomu z Hotelu, bo moja rodzina oczywiście już dawno go pochowała...
-A skąd ty o nim wiesz?








********************
Nonon :3 nie jestem zadowolonaaaa...
Ymmmm, właśnie rozpoczął się serial...
Krótkooo
Całusy

czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział VI "Jeszcze czego"

*Anna*
-Jak to nie?!- powiedziałam oburzona. Tom zawsze był taki troskliwy... A teraz myśli tylko o sobie. I o mnie. Dobra, musimy stąd wyjść. Wtedy zawiadomimy odpowiednie służby. Tak tak. My musimy uciec. Ale to jest nieuczciwe, jak coś się tym dzieciom stanie... Jest tu ich tyle... Nieważne, muszę przestać o tym myśleć.-Dobra, jaki masz plan?
Tom szybko mi wytłumaczył na czym polega plan. Wydawał się nieco skomplikowany. Wszystko opierało się głównie na wejściu do kabiny kierowcy. Z głośników usłyszałam komunikat:
-Szanowni pasażerowie, proszę nie panikować. W autobusie znajduje się mężczyzna podejrzany o morderstwo. Proszę nie panikować.- nie panikować?! Jeszcze czego! Jak oni mogą tak mówić, z takim spokojem?! Siedzimy zamknięci w jednym autobusie z mordercą! Może on siedzi obok mnie! Spojrzałam się odruchowo na Toma. O cholera!!! Przecież to może chodzi o Toma. Odskoczyłam od niego. I chyba tak go zdradziłam. Policjant natychmiast wyszedł z kabiny kierowcy. Podszedł do Toma. Wyjął kajdanki. Chłopak popatrzył się na mnie.
-Tom ja ciebie bardzo przepraszam!-krzyknęłam. A on tylko cicho wypowiedział słowa:
-Nie martw się...
*Flo*
Biedna Liv... Tylko co teraz będzie ze mną? I gdzie jest Tom i Anna z 20 minut zaczynają prace... Gdzie oni są?!Jak zaraz nie wrócą to... to pan Leopold ich zwolni przez...
-Floo!!! Zupa się przypala!!!- z zamyśleń  wybudził mnie panikujący głos Lennego. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałem treść jego słów. Spanikowałem, zacząłem się ruszać jakoś chaotycznie i przy okazji zrzuciłem garnek z zupą na ziemie.Oparzyłem się przy tym. Moja ręka pulsowała niemiłosiernie. Bolała jeszcze bardziej!
-Ałaaa!- krzyknąłem. Leny pociągnął mnie za rękę tak mocno, że prawie mi ją wyrwał. Odkręcił kran. Nie sprawdził wody i... i podłożył mi rękę pod wrzątek. Krzyknąłem bardzo głośno, a Leny natychmiast zmienił temperaturę cieczy. Ręka i tak mnie bolała. Z góry zbiegła Victoria. Była bardzo zdenerwowana. Ale i tak
wyglądała cudownie. Chciałem się pomachać, ale powstrzymał mnie wielki ból.
-Anna przyjechała!-dopiero teraz zauważyłem, że za Victorią stoi drobna postać.  Tak to była Anna.
-Anno, gdzie jest Tom? I czemu to pudełko, które trzymasz się rusza?-zapytał Lenny, który sprzątał zupe.
-Czekaj pomogę Ci-powiedziała Anna.
-Zadałem ci pytanie-powiedział oburzony Lenny.











***********
Jest i 6.
Hmmm pod ostatnim rozdziałem tylkoo 1 komentarz... :(
Całusy
Marianna

czwartek, 21 sierpnia 2014

Notka informacyjna :)

No cześć,
Mam do Was 4 sprawy.
#1- zgłosiłam się do ocenialni blogów [KLIK], więc na 3 miesięcznice bloga ( 15 września ) postaram się opublikować ocenę na bloga.
#2-dziękuję Wam za 200 wyświetleń
#3- chciałabym polecić Wam nowy blog mojej koleżanki [KLIK] . Nie ma tam na razie nic więcej niż prolog, ale może być ciekawie.
#4- czy chcecie jakiś konkurs? Jak tak to jaki i kto weźmie w nim udział.


Jakieś pytania? Piszcie śmiało w kom.
Całusy
Marianna <333

Rozdział V "...bo to nie było ani "kocham cię" i też nie było to "nienawidzę cię"."

*Anna*
Wszyscy zaczęli panikować. Nie rozumiałam ich... Po utracie... Nieważne. Ale w takich chwilach nie ma miejsca na panikę. Trzeba się skupić i pomyśleć, tego uczył mnie mój tata, jak jeszcze żył... Ale w takim hałasie nie da się nic zrobić, nawet na chwile zebrać myśli.
-Ciszej !!!-krzyknęłam. Wszystko ustało. Uśmiechnęłam się. Jednak coś potrafię. Czyli nie jestem taka do niczego, jak myślałam. Może i jestem, ale nie aż tak. Nagle rozpłakało się dziecko  i wszyscy znowu wrócili do dawnego zajęcia- panikowania. Załamałam się... Boże jak tak można?! Ktoś położył rękę na moim ramieniu. Odwróciłam się. To był Tom. Spojrzał się na mnie, a chwile potem na pudełko, które cały czas skamlało.
-Chodź, uciekniemy stąd, razem!-to ostatnie słowo tak bardzo wróciło mi nasze wspólne wspomnienia, że aż łezka spłynęła mi po policzku. Po tym... po tym incydencie od tak dawna się do siebie nie odzywaliśmy. Nagle uczucie które starałam w sobie od tak długiego czasu stłumić, wyrwało się i miałam ochotę się na niego rzucić, przytulić, pocałować... A to wszystko przez jedno słowo. Słowo, które nic nie znaczy, bo to nie było ani "kocham cię" i też nie było to "nienawidzę cię". Było to zwykłe "razem". Nie ono nie było zwykłe, ono było niezwykłe.
-Dobrze, ale jak chcesz to zrobić?-zapytałam niepewnie.-Uratujemy tych ludzi?
-Niestety nie...
*Liv*
-Panno Sonntag, proszę odpowiadać na pytania.- powiedział jakiś policjant. Patrzył się na mnie takim wzrokiem, jakby w tym momencie właśnie przeszywał na wylot moją duszę. To już nie był żaden z tych 2 policjantów, którzy mnie aresztowali. Był znacznie poważniejszy i straszniejszy.
-Nic nie powiem bez adwokata. - powiedziałam starając się być stanowcza. Jednak za bardzo zaufałam swojemu głosowi, bo był bardzo drżący. Policjant uśmiechnął się.
-To o co jesteś oskarżona, to bardzo poważna sprawa, więc możemy poczekać na adwokata.- po czym, obniżył lampkę, która raziła mnie w oczy.
-Dziękuję- powiedziałam cicho. Po policzku spłynęła mi łza, a po niej płynęły kolejne i kolejne. To straszne uczucie. Być oskarżonym o zabicie kogoś kogo się kochało...




*******
Hasło : The End
No więc tak się prezentuje rozdział 5.
Dedykuje go Caroline Wesley :*** Dzięki kochana, że czytasz, bo taka czytelniczka to prawdziwy zaszczyt <333
Mam nadzieję, że rozdział przypadnie Wam do gustu, bo mi się średnio podoba.
Całusy
Marianna <333

wtorek, 12 sierpnia 2014

Rozdział IV "Zaczęłam się bardzo głośno śmiać"

*Liv*
Gdzie jest Tom i Anna? Już nie ma ich 1,5 godziny. Usłyszałam syrenę policyjną. Po chwili do mojego pokoju wkroczyło 2 policjantów. Czyli Anna jednak zadzwoniła na policje... Przecież my nic nie zrobiliśmy.
-Pani Liv Sonntag ?- spytał jeden z policjantów. W drzwiach stanęli Lenny i Flo.
-Panowie po Liv, tak?- spytał niepewnie Flo. Co mu do tego. To podejrzane... Nie!!! Znowu snuję jakieś domysły, nie mogę o to oskarżać niewinnego i naiwnego pomocnika kuchennego. Przecież to głupie.
-Proszę stąd wyjść!!!- krzyknął bardzo cienkim głosem drugi z policjantów. Zaczęłam się bardzo głośno śmiać. Natychmiast skierowali na mnie swoje pistolety, a gdy Flo i Lenny już wyszli  ponowili pytanie.
-Pani Liv Sonntag?
-Tak to ja.-odpowiedziałam.
-Jest pani zatrzymana pod zarzutem zamordowania Sebastiana Jung. - powiedział.
*W tym samym czasie, Victoria*
Z pokoju pana Leopolda usłyszałam cichą rozmowę. To był głos Jacka.
-Tak jest tu...W swoim pokoju... Tak panie władzo możecie ją teraz aresztować... Nie ma za co... Do usług... Do widzenia.
Weszłam do pokoju. Jack kogoś wsypał. Kogoś z naszego Hotelu.
-O co chodzi? Z kim rozmawiałeś?-spytałam. On się nagle zdenerwował i jakoś dziwnie zamieszał.
-Victorio, kto cię tu wpuścił?! Wyjdź stąd natychmiast i niech mi to się nie powtórzy...
-Hahaha śmieszne. Niech mi to się nie powtórzy- zaczęłam go przedrzeźniać. On jakby nigdy nic wypchnął mnie za drzwi. Wpadałam na właśnie wychodzących z Hotelu, Liv w kajdankach i prowadzących ją jakiś 2 policjantów. Ona musi się dowiedzieć prawdy. Krzyknęłam za nią:
-Liv, to Jack cię wrobił!



***
No i jeeest 4 rozdział :) Ciesze się i raduje, że jest już ponad 100 wejść xD.
Rozdział dedykuje Dove, dzięki że czytasz mojego bloga ;***
Ustalam hasło które będzie pod każdym rozdziałem, i będzie utwierdzeniem dla mnie, że czytacie notki :)
Dzisiaj hasłem jest:
Jabuuuszko 

wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział III "Co panna ma w tym pudełku?"

*Anna*
-Proszę przestać się śmiać!!!-krzyknął pan Leopold. -Ile mam jeszcze czekać?! Panno Jung, czy to prawda co powiedziała panna Sonntag.?- spytał się mnie. Ja drżąca z rozpaczy pokiwałam głową.-Dziękuje to na tyle dzisiaj. Smacznego śniadania i do obowiązków, raz raz.- wyszedł. Siedzieliśmy, jedliśmy... Zjadłam pierwsza. Poszłam do pokoju, usiadłam na łóżku, położyłam się i głową uderzyłam w ścianę. Krzyknęłam. Tak bardzo bolało.
-Anna, co jest?- Liv wbiegła do naszego pokoju i usiadła obok mnie.
-Nie ważne... Już nic mi nie jest...- powiedziałam i wstałam. Zachwiałam się i znowu byłam zmuszona usiąść.
-No właśnie widzę.- powiedziała i pobiegła do kuchni. Wróciła z workiem lodu. Dała mi go, a ja delikatnie przyłożyłam go do swojej głowy.
-Dziękuje, a teraz możesz wyjść...
-Anno, ale ja z Tomem wtedy nie... - nie dałam jej dokończyć. Przecież Tom był moim chłopakiem, a ona przyjaciółką i... I zrobili mi coś tak okropnego... Nie chce jej słuchać. Wyszłam, bo ona nie zamierzała tego zrobić. Poszłam po wózek sprzątaczki. Zapukałam do pokoju 12 i krzyknęłam "OBSŁUGA!!!". Nikt się nie odezwał więc weszłam. W pokoju był bałagan. Zaczęłam sprzątać. Pościeliłam łózko. Na szafce leżał napiwek więc go wzięłam. No tak goście z tego pokoju dzisiaj wyjechali, zapomniałam. Obok szafki leżało coś jeszcze. Jakieś...RUSZAJĄCE SIĘ PUDEŁKO?! W nim coś jest! Otworzyłam je. Zobaczyłam słodkiego pieska. Moją pasją jest fotografowanie, więc wyciągnęłam mój telefon i zrobiłam mu zdjęcie. To szczeniak! Jak ktoś mógł go tu zostawić?! Zaopiekuje się nim. Będzie moim przyjacielem.
-Nazwę cię... Alik. Tak Alik.
Wysprzątałam cały pokój. Włożyłam psa znowu do pudełka i szybko chciałam się dostać do pokoju. Niestety...
-Co panna ma w tym pudełku?- pan Leopold stał tuż za moimi plecami i wyciągał ręce po pudełko.
-Emmm... Śmieci. Tak śmieci.- odpowiedziałam szybko i odeszłam. Mam teraz 2 godzinną przerwę. Pojadę do domu odnieść psa.
Poszłam na przystanek. Gdy dochodziłam autobus właśnie odjeżdżał.
-Niee!!! Stać!!!- ale nikt nie usłyszał. Na rozpisce było napisane, że następny za 5 minut. Okej poczekam.  Po czasie autobus przyjechał. Nie jechałam nawet długo, a pojazd zatrzymał się i z głośników usłyszałam komunikat:
-Przepraszamy za niedogodności, ale autobus się zepsuł. Drzwi są zamknięte-zablokowały się. Naprawa potrwa 3 godziny. Jeszcze raz przepraszamy.- i koniec.
-A gdzie są młotki bezpieczeństwa?!-krzyknął znajomy mi głos. Obejrzałam się. Za mną siedział Tom. Jednak młotków nie było. Alik zaczął skamleć. Zobaczyłam, że są uchwyty po młotkach ale narzędzi nie ma.
-To porwanie!!!- krzyknęłam. Ludzie się na mnie popatrzyli jak na wariatkę, a  Tom chyba zobaczył to co ja i krzyknął:
-Ona ma rację! Patrzcie na uchwyty po młotkach!!!


*****
Mam nadzieje, że się podoba. Czekam na szablon, myślę, że Wam się spodoba.
Rozdział dedykuje Asia,
dziękuje za pozytywny komentarz i mam nadzieje, że zostaniesz ze mną na dłużej :)
Marianna <3


piątek, 25 lipca 2014

Rozdział II "Panna Jung, proszę wstać"

*Anna*
Szykuje się kazanie...
-Zastanów się dziecko, co ty chcesz dziecko w życiu robić. Już 2 dni nie chodzisz do pracy. Czy ty chcesz skończyć na ulicy. Nie mówię, że ta praca przyniesie ci sukces, ale trzeba jakoś zacząć. Nie wiem co ci ten Tom zrobił, ale masz iść jutro do pracy.- na samo imię tego, tego debila zachciało mi się płakać. Jak on mógł mi to zrobić?!
-Wyjdź!!!- krzyknęłam przez płacz.- Wyjdź, nie słyszałaś ?!
Wyszła, a ja rzuciłam się na łóżko. Jutro pójdę do pracy, zaśmieje im się w twarz. Im, tak im... Jak ja ich kochałam...
*Następnego dnia, 8:12, Hotel 13*
-3, 2, 1.. Dokładnie 8:12, pora zacząć poranną odprawę.- powiedział dobrze znany mi głos Richarda Leopolda. Mojego szefa, ale nie na długo. W końcu skończę 18 lat. Znajdę wtedy lepszą pracę. Ale, ale do sierpnia jeszcze daleko. Kiedyś pracowałam tu tylko w wakacje, ale teraz cały calutki rok.  Jest kwiecień, mamy małe obłożenie. Prawie nic nie trzeba robić. Przy stole siedzą wszyscy pracownicy Hotelu 13. Victoria jak zwykle zapatrzona w swoje lusterko, Flo bawi się jej włosami, Leny patrzy sie na niego kiwając głową, Ruth zawzięcie próbuje przegryźć przypalonego przez Flo tosta, Jack, syn pana Leopolda i szef personelu lustruje wszystkich chłodnym wzrokiem, Liv i Tom ... Liv i Tom cały czas się na mnie patrzą, czuje ich wzrok na sobie. Odwracam głowę w ich stronę. Teraz ja się bezczelnie na nich patrze.
*Liv*
Czy Anna nie może zrozumieć, że nie powinna być na nas zła? Uciekła z naszego pokoju, ale pewnie zacznie w nim znowu mieszkać.
-Panna Jung, proszę wstać.- Anna wstała na polecenie szefa. - Czemu nie było pani 2 dni w pracy?- to pytanie ją chyba zatkało nie mogła nic z siebie wydusić. Musze jej pomóc. Wstałam.
- Panie Leopoldz, bo to ja Annie powiedziałam żeby zaopiekowała się...mmmoją babbcią, tak moją chorą babcią. Ja nie jestem na tyle odpowiedzialna.- i wszyscy prócz Anny wybuchnęli śmiechem. Czułam się strasznie, ale warto było.Przecież to moja przyjaciółka.

wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział I "A co miałam się ciąć???"

*Anna*
Wyjeżdżam z Niemiec, z Hotelu 13... Ten okropny ból... Strata tylu bliskich... Jedyną osobą, która mnie rozumie jest... nie ma takiej osoby. Dlaczego ja? Nie to nie chodzi o ten głupi serial... Chodzi o moje życie. O to gdzie ja się teraz podzieję. Do jakiego kraju wyjechać? Do Polski? Za blisko. Wiem! Wyjadę do Francji , do Paryża. Miasto miłości... Nie to za bardzo boli... Siedzę w tym przytłaczająco kolorowym pokoju, jest ciemna noc. Torba z małą walizką już są na dole. Nagle słyszę łomot, i zaraz potem krzyk:
- Anno, co mają oznaczać te walizki?- pyta się mnie mama. Szybko zbiegam na dół.
-Emm, no bo ja...
-Czy ty chciałaś uciec?!- pyta ponownie.
-A co, miałam się ciąć???- biegnę na górę. A ona stoi osłupiona. Po pewnym czasie słyszę delikatne pukanie do drzwi. Wchodzi z walizkami. Rozpakowuje mnie, siada na moje łóżko. Szykuje się kazanie...

Cześć wszystkim!!!

Cześć,
jestem Marianna Camello, może kojarzycie mnie z mojego 2 bloga.
Na tym blogu będę pisać opowiadanie o dorosłym życiu bohaterów z serialu Hotel 13.
Może będą pojawiały się tu konkursy, może jakieś ciekawostki o serialu.
Na koniec zaczynamy kampanie:
JEŚLI PRZECZYTAŁEŚ, ZOSTAW PO SOBIE ŚLAD!!!
Marianna <3